Jesteś tutaj:Strona Główna > Katalog > Akcesoria > Czy bidon to przeżytek?rejestrujzaloguj

Czy bidon to przeżytek?

image Zdecydowana większość rowerzystów wybiera bidon. 59% z respondentów naszej ankiety przyznało, że używa wyłącznie bidonu. Tylko 14% opowiedziało się wyłącznie za bukłakiem! Pozostali używają i jednego i drugiego. Bidon nie umarł, choć konkurencję ma niesamowitą.

Pić trzeba. Turyści i długodystansowcy wożą bukłaki. Wyczynowcy jeżdżą z bidonami. O kilka porad, kiedy zabrać bidon a kiedy bukłak w plecaku, poprosiliśmy naszą wyrocznię. Pani redaktor Frączek ma głos.

  • Podczas wyścigu na bufecie łatwiej i szybciej napełnić bidon(y). A wymiana, pustych na pełne, trwa ułamki sekund.
  • Nie znamy badań stwierdzających większy wysiłek wywołany przez wożenie plecaka z bukłakiem. Ale już same szelki plecaka upośledzają odprowadzanie ciepła i potu. Kiepski lub źle wyregulowany będzie się przesuwać na boki i wymagać poprawiania - to pochłania energię, pozbawiony pasa biodrowego zsuwa się na kask na stromych zjazdach. Zakładamy więc, że efektywniej jest nie mieć nic na plecach.
  • Bidony na ramie obniżają środek ciężkości zestawu rower-kolarz, co ułatwia prowadzenie roweru na trudnych technicznie odcinkach.
  • Zwykły bidon kosztuje tylko dwa złote więcej niż bikeBoard. Najbardziej wypasione można kupić za równowartość naszego Katalogu.
  • Można je myć w maszynie do naczyń. Higiena jest ekspresowa. Czyszczenie bukłaka i rurki trwa kilkanaście minut. Suszenie drugie tyle.

Przewagi bidonów
Zawodnicy stosują bidony głownie z przyzwyczajenia. Są łatwe w utrzymaniu czystości, a przy częstym używaniu ma to poważne znaczenie. Na bufetach ekipa techniczna łatwo może wymienić puste na pełne, a uprzedzona wcześniej nawet dostosować zawartość do konkretnych potrzeb zawodnika. Wymiana trwa ułamki sekund. Wyścig na rundach pozwala zawodnikom określić, kiedy mogą pozwolić sobie na sięgnięcie po bidon bez obaw kraksę. Dobrze wytrenowany zawodnik może tolerować odwodnienie nawet do 5% masy ciała i nie odczuwać pragnienia (za portalem www.medycynasportowa.pl), zatem szczególnie podczas wyścigów trwających mniej niż trzy godziny zysk czasowy jest wart ryzyka odwodnienia. Trzeba pamiętać też o indywidualnym zapotrzebowaniu na picie, co związane jest głównie z intensywnością wysiłku, temperaturą i wilgotnością otoczenia, a nawet tego czy rama mieści jeden, czy dwa koszyki na bidon. Cena bidonów odgrywa poważną rolę. Ale nie warto kierować się tylko ceną. Należy skrupulatnie szukać informacji, z czego wykonano zbiorniki na wodę. Jednak mimo wszystko dosłownie za parę złotych można mieć porządny bidon nie wydzielający do napoju trucizn. Markowy bukłak to wydatek minimum 80 zł. Podstawowy model z plecakiem już 140. Choć bidon można wieźć w kieszonce koszulki, to warto skorzystać z koszyka. Ale to także groszowa sprawa, tylko dla prestiżu warto wydać więcej niż trzy dychy. Na krótkich dystansach po znajomych i suchych trasach bukłak jest bez szans. Tylko epicka turystyka, najdłuższe dystanse maratonów i enduro wykluczają bidon solo z użycia. W takich przypadkach warto na ramie zamontować bidon z innym, np. bardziej energetycznym napojem, a zestaw wodonośny uzupełnić plecakiem z bukłakiem wypełnionym izo lub hipotonikiem lub zgoła czystą wodą. Przeprawowcy powinni w ogóle zapomnieć o bidonach, bo nadzwyczaj szybko giną wraz z zawartością.


Powyższy tekst jest fragmentem artykułu porównawczego bidon vs bukłak, jaki zamieściliśmy w numerze bikeBoard 5/2008 (gdzie kupić)

wczytywanie...

schowek

Aby korzystac ze schowka musisz być zalogowany

porównaj